2025.04.01 20:28 / news / czytano 74 / opinie 0
Już niedługo na pienińskich halach zawitają bacowie ze swoimi kierdelami owiec. Zgodnie z tradycją sezon pasterski zaczyna się na wiosnę, od dnia św. Wojciecha i trwa aż do jesieni, do dnia św. Michała Archanioła.
Sygnał do redyku wiosennego daje ziemia. Obrzęd ten symbolizuje przejście z okresu zimowego spoczynku do aktywnego życia na halach górskich, aż do jesieni. Każdy z baców decyzje o wyjściu podejmuje sam, uwzględniając warunki pogodowe, stan traw. Również dzień wyjścia był ważny, bowiem nie mógł być to piątek, a wybierano tylko te dni, które uznawano za szczęśliwe.
Baca informował innych gospodarzy od których brał owce na wypas, że tego dnia będzie zaganiał. Poszczególni gospodarze spędzali swe stada do bacy, owce były znakowane odpowiednim kolorem farby, najczęściej na głowach lub jej bokach. Owce liczono i formowano w kierdel. W zależności od zwyczaju owce liczono lub też, jak nazywają to często pasterze „czytano”. Liczba owiec zapisywana była na specjalnym kiju lub kosarze, dawniej bacowie zapisywali też na ciupadze. Jednak liczbę owiec mógł znać tylko baca. To była tylko jego tajemnica i jest to obowiązująca od wieków tradycja.
Wyznaczony dzień redyku był dniem szczególnym także dla rodzin. Towarzyszyły mu różne obrzędy i zabiegi magiczne. Dawniej wierzono, że najbardziej narażone na działanie złych mocy są zwierzęta domowe, w szczególności te, które dają mleko. Ci którzy zostawali w domostwach błogosławili, tych którzy udawali się na wypas. Owcom na szyi przywiązywano dzwonki. Owcom mlecznym ich nie wieszano, bowiem ciężar dzwonka wpływał niekorzystnie na wydajność ich mleka. Najmniejszy i najlżejszy dzwonek miała owca przewodnica.
Przed wyjściem kierdla na halę baca z juhasami i rodziną odmawiali modlitwę, potem baca gałązką cetyny i święcona wodą obchodził koszar trzy razy i błogosławił owce. Następnie owce okadzano używając suszonych ziół, poświęconych uprzednio w dniu Matki Boskiej Zielnej. Po uroczystej ceremonii baca, juhasi i honielnicy żegnali się z rodzinami, potem baca podchodził do koszara, czynił znak krzyża i wypuszczał owce. Psy pasterskie otaczały kierdel, a za nim na wózku ciągnącym przez konia wieziono sprzęt i rzeczy niezbędne do życia na hali.
Wyjściu towarzyszyły przygrywania pasterzy na instrumentach pasterskich takich jak: fujarki, dudy czy rogi. Pasterze śpiewali, gwizdali aby odpędzić od owiec i całego wypasu złe siły. Podczas redyku nie można było podeprzeć się ciupagą, aby owce nie złamały nóg.
Po przybyciu na miejsce, szykowano szałas i koszar dla owiec. Szałas musiał być zwrócony wejściem na wschód, „by się darzyło”. Nie mógł stać w miejscu, w którym ktoś zginął lub coś spłonęło. Przed wejściem do szałasu, wraz z najstarszym juhasem baca czynił znak krzyża, padał na kolana i odmawiał modlitwy. Następnie kropił i okadzał szałas, rozpalał ognisko, które musiało płonąć przez cały sezon wypasowy. Watra nie mogła zgasnąć, bowiem wierzono że zagaśnięcie ognia sprowadzi na ludzi i zwierzęta wszelkie nieszczęścia.
W dzień redyku do szałasu wchodził zawsze pierwszy baca. Wpuszczając owce do koszara, odmawiał modlitwy, kropił je święconą wodą, okadzał. Rozsypywano także sól, której przypisywano magiczną moc. Pasterska magia czuwała nad stadami i opiekunami przez cały sezon wypasowy.
Redyk Wiosenny przywraca pamięć o pasterskiej przeszłości regionu. To ukłon wobec tradycji, pasterzy i ich wysiłku i trudu. Tegoroczna edycja Redyku na Jaworkach to powrót do korzeni, bowiem ostatni Wielki Redyk Wiosenny na tym terenie odbył się 3 maja 1972 roku.
Autor: Katarzyna Mastalska