Zdjęcia: Wojciech Niezgoda
Na mecz do Korzennej piłkarze Jarmuty Szczawnica pojechali bez swego trenera Jerzego Grabary, który walczy z ciężką chorobą.
Czy ta sytuacja czy też zwyczajny pech spowodował to, że drużyna z miasta zdrojowego mecz przegrała. Co więcej jedyną bramkę w tym meczu gospodarze uzyskali po rykoszecie od nogi Labidiego.
Problemy Jerzego Grabary zmusiły zarząd Jarmuty do przynajmniej chwilowego rozwiązania sytuacji z obsadą funkcji trenera. To zadanie powierzono piłkarzowi Jackowi Pietrzakowi, który właśnie kończy studia na krakowskiej AWF i uzyskał już kwalifikacje trenera II klasy. Niestety debiut w nowej roli temu piłkarzowi się nie udał. Jarmuta na początku zagrała asekuracyjnie chcąc wybadać siłę i możliwości rywali. Okazało się, że gospodarzy nie są groźni zatem futboliści ze Szczawnicy zaatakowali zdecydowanie. I natychmiast zaczęły się mnożyć okazje do zdobycia bramek po stałych fragmentach gry, których podopieczni grającego trenera mieli co chwilę. Między 15 a 25 minuta szanse na zdobycie bramek właśnie po zagraniach z rzutów rożnych miał Pawełczak, ale obie jego główki oddawane z dobrych pozycji były niecelne. W 32 minucie z kolei akcję lewym skrzydłem przeprowadził Jacek Pietrzak, ograł obrońcę i chyba pośpieszył się ze strzałem bo ostatecznie nie trafił w światło bramki. Na drugą część meczu drużyna z Pienin wyszła z nastawieniem na frontalny atak i zepchnęła zespół gospodarzy do głębokiej defensywy. Cóż z tego skoro wszystkie zagrania były z reguły mało precyzyjne i wynik się nie zmieniał. Kluczwa dla wyniku spotkania była chyba 65 minuta meczu gdy Labidi dostał idealne podanie od Marcina Pietrzaka. Popędził na bramkę gospodarzy i mógł zrobić wszystko łącznie z minięciem bramkarza, ale strzelił i nie trafił w bramkę. Gospodarze po tak szczęśliwym zdarzeniu przeprowadzili atak w którym jeden z ich piłkarzy zdecydował się na strzał zza pola karnego. Piłka pewnie wyszła by na aut bramkowy, ale Labidi chciał zablokować ten strzał. Futbolówka odbiła się mu od golenia i wpadła do siatki. Dasza część meczu to były już desperackie ataki Jarmuty ale tak jak w całym spotkaniu także w końcówce meczu czegoś do skutecznego wykończenia akcji brakowało. W tych pechowych okolicznościach Jarmuta doznała porażki.
- Czujemy po tym meczu duży niedosyt. Zabrakło szczęścia, które z kolei dopisało naszym rywalom. W przekroju całego spotkania to my byliśmy stroną która dyktowała warunki gry. Gospodarze ograniczali praktycznie do defensywy. Postawili zaporę na własnej połowie i rzadko udawało się nam ją sforsować aczkolwiek sytuacji strzeleckich mieliśmy sporo. Po stracie bramki postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Zagraliśmy na 3 napastników. Gospodarze praktycznie nie przekraczali własnej połowy. Efektu w postaci gola to jednak nie przyniosło i musimy przełknąć gorzką pigułkę - podsumował ten mecz Jacek Pietrzak.
reklama
reklama