Radny z Krośnicy (Gmina Krościenko n.D) żąda przeprosin od wójta za nazwanie go "gówniarzem". Wójt ani myśli go przepraszać, wręcz przeciwnie wypiera się, że sytuacja miała miejsce, a dodatkowo oskarża radnego o brak kultury osobistej, butę i postawę roszczeniową.
Do sytuacji opisanej w piśmie przez radnego Bartłomieja Czechowskiego miało dojść w dniu 13 maja podczas spotkania w urzędzie gminy, w gabinecie wójta.
- W trakcie spotkania zostałem przez pana wójta znieważony słowami, iż jestem cytuję "gówniarzem", oczekuję przeproszenia mnie w obecności osób będących świadkami tego zajścia, uczestniczących we wspomnianym wyżej spotkaniu...Wnoszę o niezwłoczne przeproszenie mojej osoby, w przeciwnym razie zmuszony będę wystąpić na drogę sądową - czytamy w piśmie.
Radny podkreślił, że w spotkaniu uczestniczył jako radny gminy Krościenko n.D wykonując mandat radnego w sprawach ważnych dla wspólnoty samorządowej, a w związku z wykonywanym mandatem korzysta z ochrony prawnej przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych, w tym z ochrony przed znieważeniem. W ocenie radnego zachowanie wójta było niezgodne z powszechnie przyjętymi normami kulturalno-obyczajowymi. Pozwolił sobie też na przypomnienie wójtowi, że jako pracownik samorządowy jest zobligowany do zachowania uprzejmości i życzliwości w kontaktach z obywatelami, zwierzchnikami, podwładnymi czy współpracownikami oraz do zachowania się z godnością w miejscu pracy i poza nim.
Wójt odpowiedział pisemnie radnemu, że w jego ocenie, w jego gabinecie w dniu 13 maja br. nie miał miejsca żaden incydent.
- Zapewniam pana, że z racji mojego wieku, wykonywanej przeze mnie przez blisko czterdzieści lat pracy zawodowej oraz współdziałania i współpracy z wieloma osobami, mam rozeznanie oraz wiedzę w zakresie kierowania się etyką, kulturą osobistą oraz uprzejmością i życzliwością w kontaktach międzyludzkich (...) Reasumując, nie widzę podstaw do zrealizowania zawartego w piśmie wezwania - tłumaczył wójt.
Radny w odpowiedzi podsumował, iż jest mu przykro, że wójt niestety nie pamięta zdarzeń i się ich wypiera.
- O nic do Rady Gminy nie będę wnosił, chodzi mi tylko o honor i zasadność pana wójta, żeby był w stanie przyznać się do czegoś co miała miejsce - mówił radny Czechowski a na dowód przytoczył pisemne oświadczenie świadka sytuacji - sołtysa wsi Krośnica Tomasza Jankowskiego. W oświadczeniu sołtys zapewnia, że był świadkiem kierowania przez wójta Jana Dydę znieważających słów wobec radnego oraz wyproszenia go z gabinetu.
Słowa te spotkały się z emocjonalną reakcją wójta, który zarzucił radnemu chęć robienia kariery i sugerował, że "najlepiej żeby robił ją gdzie indziej", natomiast przewodniczącemu radził zamknięcie dyskusji.
W spotkaniu w dniu 13 maja br. w gabinecie wójta brali udział oprócz radnego i wójta - zastępca wójta, skarbnik, pracownica urzędu, a także sołtys Krośnicy.
reklama
reklama