2015.07.28 14:05 / news / czytano 5611 / opinie 0
W miniony weekend 28 dwuosobowych zespołów z całej Polski zmierzyło się z ok. 80-kilometrową trasą rajdu przygodowego Mountain Touch Challenge.
Zawodnicy wystartowali ze Szczawnicy w sobotę o 9 rano i już wtedy było wiadomo, że lekko nie będzie – bezchmurne niebo, palące słońce i nawet najmniejszych podmuchów wiatru. Temperatura w ciągu dnia dochodziła do 34 stopni Celsjusza.
Pierwszym etapem rajdu był 5-kilometrowy bieg na orientację po mieście – zawodnicy zaliczyli kilka ciekawych punktów w Szczawnicy i jeden na Bryjarce. Już od samego początku wszyscy mogli przekonać się jak pięknie jest w Pieninach. Po krótkim biegu stawka lekko się rozciągnęła.
Drugim etapem był kajakowy spływ Dunajcem do Wietrznic. Przy niskim stanie wody w rzece ważna okazała się umiejętność precyzyjnego sterowania kajakiem i czytania nurtu rzeki, aby sprawnie pokonywać dystans i nie wpadać na mielizny oraz wystające kamienie. Odcinek do Wietrznic najlepszym zespołom zajął ok. 1 h i 45 minut, ale dla wielu rzeka okazała się trudnym przeciwnikiem – liczne wywrotki, utopione telefony i odpływające z nurtem mapy były na porządku dziennym.
W Wietrznicach zespoły trafiały do strefy zmian, gdzie mogły skorzystać z wcześniej zdeponowanego sprzętu i przygotować się do etapu rowerowego, a ten miał być najbardziej wymagającym etapem zawodów. 45 km to teoretycznie niewiele, ale gdy dorzuci się do tego porządne przewyższenie i mnogość wariantów do wyboru pomiędzy poszczególnymi punktami, to poprzeczka idzie zdecydowanie w górę. Najpierw Okrąglica, później zjazd do Obidzy, wyjazd na przełęcz Przysłop, trawers Przechyby i zjazd do Jaworek. Niektórych już na tym etapie zaczęła łapać noc, co dodatkowo sprawiło, że tempo poruszania się spadało.
W Jaworkach czekała kolejna strefa zmian, w której zespoły zostawiały rowery i z której ruszały na ostatni etap, czyli liczący ok. 15 km treking. Po drodze kilka kolejnych punktów położonych na różnych szczytach Małych Pienin. Najszybsi już po ok. 9 godzinach mogli cieszyć się zimnym piwem na mecie zlokalizowanej przy Karczmie u Polowacy w Szczawnicy, ale dla niektórych ten ostatni etap oznaczał walkę z nocą, chodzenie w strugach deszczu, a w końcu zabawy w berka z przechodzącymi w okolicy burzami. Niektórzy docierali do mety nad ranem w szeleszczących kubraczkach wykonanych ze stylowo wyglądającej folii NRC, a inni zdecydowali się nawet na kilkugodzinny nocleg w Schronisku pod Durbaszką, aby przeczekać niekorzystną pogodę. I tym sposobem cały 24-godzinny limit na pokonanie trasy został zagospodarowany. Ostatni zespół dotarł do mety z kompletem punktów po 23 godzinach i 36 minutach.
Kolejna tego typu przygoda w Pieninach już za rok!
Źródło: Moutain Touch
Zdjęcia: Piotr Dymus