Zdjęcia: AS
W galerii Krzywa Jabłonka w Szczawnicy odbyły się II Artystyczne Zaduszki. W wieczór pełen wspomnień i zadumy przywoływano pamięć o ludziach, którzy działalnością i pracą artystyczną w jakikolwiek sposób wpłynęli na tworzenie swoistej kultury regionu
W wieczór zaduszkowy wszystkich zebranych przywitała gospodyni Krzywej Jabłonki Joanna Dziubińska. Ksiądz kanonik Franciszek Bondek zainicjował spotkanie modlitwą. Następnie redaktor miesięcznika „Z doliny Grajcarka” Alina Lelito i poeta-przewodnik Andrzej Dziedzina-Wiwer na przemian opowiadali o osobach, które już nie żyją, a niegdyś tworzyły barwny świat kulturalny i artystyczny Szczawnicy. Byli wśród nich znani działacze społeczni np. Jan Malinowski z Pagorek, Michał Słowik-Dzwon, Józef Zachwieja-Madziar ale i osoby mniej znane, których dorobek artystyczny docenia się tym bardziej po latach. Forma spotkania pozwalała na to, by wszyscy zebrani udzielali się we wspominkach. Padało wiele imion, nazwisk i przydomków zmarłych hafciarzy, muzyków, dziennikarzy, pisarzy, poetów, malarzy, rzeźbiarzy etc.
Dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury Piotr Gąsienica pozwolił sobie na refleksję związaną z osobami, które przez lata aż do śmierci ukrywały swe talenty i nigdy nie odważyły się na jawną twórczość. Nie sposób spamiętać i wyliczyć wszystkich, których nazwiska padły tego wieczoru w Krzywej Jabłonce. Nie obyło się przy tym bez ciekawostek i anegdot związanych ze zmarłymi już osobami. Np. Jan Węglarz (jeden z kilku wspominanych Janów Węglarzy) dość nietypowo jak na mężczyznę wyhaftował kiedyś wspaniały damski gorset. Hafciarka ze Staszowej o przydomku „Hajcerka” w różnych latach swojego życia szyła gorsety. Na ich przykładzie można było zaobserwować rozwój szczawnickiego haftu i wzorów. Szczepan Szczepaniak z Łusku(?) szył portki góralskie dla zespołu Mazowsze. Zlecenie na wykonanie 17 par spodni dostał od samej Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej. Wśród wspominanych artystów był nawet jeden kowal, którego kunszt, mimo że użytkowy, zakrawał o artyzm w każdym calu.
Prowadzący podkreślali, że wielu wymienianych artystów łączyło różne talenty i nie sposób zaklasyfikować ich do jednej dziedziny twórczości. Wszystkim żyjącym i zmarłym artystom przygrywała tego wieczoru kapela „Jaworcanie”.
reklama
reklama